Dojazd. Znośny. Z Warszawy 2,5h. Droga ta sama jak do Kruklina, tyle , że o co najmniej 1h krótsza, zalecenia dla gości te same: CB radio i możliwie wczesny lub bardzo późny wyjazd.
Lokalizacja.Troche rozczarowanie.Nie wiem czemu myślałam, że hotel znajduje się w dziczy. A tu nie, znajduje się zaraz za miastem przy głównej drodze.A gdzie atmosfera wakacji?
Teren. Jezioro jest piękne. Po prostu. Takie dostojne i błogie. To dla tego jeziora tu przyjechaliśmy.Pytanie czy dla tego widoku będziemy w stanie zrezygnować z rzeczy na których nam zależy i które są dla nas ważne....
Budynki. Po wjeździe na działkę widać 2 duże budynki z murem pruskim. W 3 pietrowym, bezpośrednio przy parkingu mieszczą się pokoje standard w drugim niższym mieści się restauracja i przylegająca do niej sala weselna w formie namiotu. Dodatkowo w oddali jest 2 kondygnacyjny budynek z 10 pokojami deluxe oraz domki campingowe.
Sala weselna. Pomimo, że z bezpośrednim widokiem na jezioro, pomimo, że jasna, pomimo, że z drewnianą podłogą, to jest raczej nieakceptowalna. Jest to poprostu zwykły, brzydki plastikowy namiot. O ile z wewnątrz wygląda w miarę, o tyle z zewnątrz jest poprostu tandetny...Jaka szkoda, że nie jest subtelną i elegancką oranżerią lub zawiadiacką rustykalną stodołą!
Ceremonia zaślubin w plenerze. Możliwa, powiedziałabym nawet, że organizują tylko takie, na pomoście z widokiem na jezioro bo gdzieżby indziej. Sami wybieramy się do USC ale podobno nie ma większych problemów.Chociaż to. Minusem który odkryliśmy w trakcie wizyty to fakt, że ślub mieli tam Tajner i Wiśniewski. I zaśmierdziało tandetą i kiczem. Napewno nie artykułem w Bridelle;).Styl ceremonii zdecydowanie do mojej re-aranżacji...
Pokoje. Oczywiście wybraliśmy pokój deluxe. Na stronie pokoje reklamowane były zdjęciem łóżka z pikowanym zagłówkiem z wyjściem na taras. Zachęcające prawda? Cóż, niemiłe zaskoczenie czekało na miejscu gdyż okazało się, że ów pokój jest zaledwie jeden(!!!), oczywiście jest zajęty, a my dostaliśmy pokój na piętrze....Czyli ani pikowanego zagłówka, ani tarasu... Jakość pokoju deluxe mocno dyskusyjna....Dobrze, ze chociaż widok na jezioro był...
Restauracja. Kojarzy mi się z delikatesami Kredens....
Jedzenie. Słuchamy od managera historii o domowym chlebie i ciastach. Widzimy domowe ogórki i dynie w słoikach...A mimo to wrażenia były absolutnie, bezapelacyjnie nieakceptowalne!
Sałatka z rakiem-porażka, o surowych krewetkach nie wspomnę, polędwiczki wieprzowe w żubrówce-mocno przeciętne, frytki z kilkudniowych odgrzewanych ziemniaków nieakceptowalne, ruskie pierogi-chyba jedyne ok. Poranek wcale nie lepszy - kawa z zimnym mlekiem bo nagle ekspres się popsuł (Notabene mam, wrażenie, że wszystko nagle jakoś tak się popsuło..) Jajecznica z papryką taka sobie, zupełnie nieakceptowalny omlet mazurski ze starymi odgrzewanymi ziemniakami i surowymi jajkami! I jak tu zaufać "domowej" (jak to określił manager) kuchni?
Obsługa. Trochę nachalna. Czasami dość znudzona. Zależy kiedy i zależy gdzie;) Manager zrobił dobre wrażenie i całe szczęście z nim bezpośrednio byśmy współpracowali...
Poligrafia i prezenty dla gości. Są w cenie. Dla niektórych duże ułatwienie, dla mnie duży problem....Zacznijmy od poligrafii. Pomimo iż to jest mój autorski projekt to wszędzie będzie musiało być logo hotelu... Na niektórych zdjęciach z internetu powiedziałabym nawet, że jest tylko ich logo...Czy drukarnia w której drukuje wciska mi na plakaty swoje logo? Nie! Logo może być tylko jedno-klienta ale nie drukującego. Ale nie ma problemu, wydrukuję sama w drukarni, problemem może być oklejanie trunków które kupowane są przecież w hotelu, widzę przynajmniej jeden punkt do niemiłej dyskusji...
Prezenty. Problem poligrafii jak wyżej. Zresztą pomysł na prezenty jest również autorski, nie widzę więc powodu do logo...Ale spokojnie, nie musimy prezentów kupować u nich....Zresztą jak będą chcieli w kolejnych latach mamić nowych potencjalnych klientów, że to był ich projekt i ich pomysł to przecież i tak to zrobią...
Doświadczenie w robieniu wesel. Robią ich bardzo dużo.Jest listopad a kalendarz na przyszły rok jest pełen...Dwa wolne terminy na krzyż....Dla niektórych plus bo mają wprawę, dla mnie ponownie minus. Nie lubię sztampy. To jest nasz dzień i nie chciałabym by był jednym z wielu, a już na pewno nie chciałabym by był z tego samego szablonu co Wiśniewskiego...Nie lubię szablonów, lubię i cenię kreatywność. Poza tym, skoro mają napór klientów to nie muszą się za bardzo starać, zresztą manager sam to powiedział, po co mają poprawiać skoro kalendarz i tak sam się zapełnia...Zresztą, jakość jedzenia to potwierdziła, niestety...
Podsumowanie. Jezioro jest idealne, natomiast sala i jedzenie - słabe.
Chyba łatwiej będzie kupić piękny teren nad jeziorem i postawić stodołę.
Wtedy byłoby tak jak chcemy.Bez tandety, bez kiczu, prosto, naturalnie.
0 komentarze :
Prześlij komentarz